Niewielu mieszkańców zna historię swojej ulicy i wie, jak wyglądała dawniej, 60 - 120 lat temu. Najstarsi nysanie jeszcze pamiętają rzędy wypalonych kamienic i unoszący się odór stęchlizny, zionący z zalegających miasto gruzów. Najmłodsi - zwykle nie wiedzą, jak nazywała się ich ulica jeszcze przed kilkunastu laty.
Analizując plany Nysy z okresu minionych 120 lat, łatwo zauważymy, że nazwy ulic wielokrotnie ulegały zmianom*). Zarówno za niemieckiej, jak i polskiej administracji głównym powodem były - i są nadal - przesłanki polityczne. Wskutek przemianowania na początku lat 90-tych ponad dwudziestu nyskich ulic i placów, zniknęły z narożników kamienic nazwiska zarówno owianego ponurą sławą założyciela Cze-Ka, jak i zwykłego polskiego górnika - postaci wykorzystanej dla stworzenia atmosfery współzawodnictwa pracy. Usunięto nazwiska radzieckiego zdobywcy miasta i - owianego legendą - polskiego generała. Pewne zmiany można uzasadnić wyrządzonym złem. Inne nasuwają pytania w rodzaju: dlaczego poszły w niepamięć robotnicze święto oraz pole bitwy, ciężko okupione krwią polskich żołnierzy? Z drugiej strony - jak na ironię - ostała się nazwa, upamiętniająca zjednoczenie dwóch wiodących partii w późniejszą „przewodnią siłę narodu”...
Wskutek zmiany orientacji politycznej zdecydowano o wymazaniu śladów historii, o której wielu Polaków chciałoby zapomnieć; historii bolesnej, o której jednak powinniśmy pamiętać - choćby dlatego, by jej nie powtórzyć. |
 |
Przemianowanie nyskich ulic miało jednak niezaprzeczalny walor: przywrócono wiele nazw historycznych, o ile nie kojarzyły się one z militaryzmem i administracją niemiecką. Czy jednak - aby bez potrzeby nie burzyć pomników i stawiać nowych, na jakiś czas „właściwych” - nie byłoby lepiej zachować daleko idące spojrzenie w przyszłość, nadając ulicom nazwy odporne na wiatry historii?
*) Nazwy ulic obok fotografii podano w kolejności historycznej. |